sobota, 3 września 2016

Zwyciestwa tez chodza malymi kroczkami

Cześć!

Osiągnęłam małe zwycięstwo w rocznej już walce (wojnie raczej) ze Student Finance i odblokowali mój status Migrant Worker za okres wrzesień-grudzień 2015, a więc i wypłacili mi trochę zaległego grantu jak i zablokowane przez nich stypendium. Teraz przynajmniej mam wystarczająco pięniędzy, żeby z nimi dalej walczyć o resztę kasy (jeszcze jakieś 2 tysiące mi wiszą). Oczywiście przerwy w wojnie nie będzie bo jak skończy się ta to zacznie ta za 2016/2017 :D

Uczelnia zaczyna się już za parę tygodni! Tyle nowych freshers :) Jeżeli ktoś ma jakieś pytania to śmiało w komentarzach można pytać. Noszę się też z zamiarem nagrania filmiku dla nowych osób, z wyjaśnieniem jak studia w UK wyglądają, zaliczenia itd. no ale na razie nie mogę bo w moim nowym domu od wczoraj nie działa na piętrze internet i muszę siedzieć w salonie więc nie ma za bardzo prywatności.
Dzisiaj wieczorem (Za parę godzin) przylatuje moja litewska przyjaciółka, która zostaje u mnie na parę dni. W poniedziałek przylatuje mój fiński kolega i on z kolei zostaje w mieszkaniu z JC (tyle że fin zostaje na parę tygodni, a litwinka tylko na parę dni :( ). Ogromnie się cieszę w sumie, bo ostatnio niewiele wychodzę i w sumie to widuję się w większości tylko z JC (z RPA). Nie to że nie lubię JC no ale trochę mi czasem brakuje większej grupy znajomych :D

Parę tygodni temu zaprzyjaźniłam się z pewnym rudowłosym współpracownikiem. Tyle że coś po drodze poszło nie tak i teraz go NIE ZNOSZĘ. Patrzeć na niego nie mogę, bo mam ochotę mu zrobić krzywdę (nigdy nie byłam dobra z podtrzymywania złości :D) a widuję go za każdym razem jak pracuję (ja zazwyczaj robię ok. 4  krótkie dni w tygodniu, on 6, od rana do wieczora więc no, nie da się go unikać). Ehhh... do szału mnie on doprowadza.

Poza tym wspołpracowników mam fajnych, wychodzimy z częścią co miesiąc na piwo po wypłacie, jest duuużoo lepiej niż w moim poprzednim Primarku. Nikt na mnie nie krzyczy, nikt się nigdy nie denerwuje, luzik :D Ja ogółem pracuję teoretycznie na kasach, ale unikam tego jak mogę i jak nie ma kolejek to sobie chodzę układać swetry czy coś i jest okay.

Lato się już kończy, pogoda dzisiaj tragiczna i trochę tak smutno, że żadnych wakacji ani nic nie miałam. Następny weekend mam wolny niby, ale pewnie spędzę go w Lincoln. Studiuję niby turystykę a siedzę ciągle na dupie bo kasy ni ma ani z kim jechać :D
No, tyle na razie :)