Nie chcę pisać dzisiaj o uniwersytecie, bo zwyczajnie dzieje się ZA DUŻO. Za 1.5 godziny mam egzamin z francuskiego, w czwartek deadline strony internetowej i prezentację z najgorszą grupą na świecie. Oddaliśmy prezentację nie skończoną, spotkaliśmy się tylko 2 razy, nigdy nie trenowaliśmy prezentacji, ciągle nie ma zgody kto mówi którą część... Więc dzisiaj inne tematy.
Na przykład zrobiłam sobie tatuaż. Jest dosyć spory, na żebrach. Zajął godzinę, godzina umierania ale calkiem ladnie wygląda i nie boli. Tyle że wszędzie muszę chodzić w crop topach (co nie jest moim normalnym stylem) bo inaczej maść się klei do ubrań i no, nie jest to ani przyjemne ani ładne.
Za parę dni (w niedzielę) lecę do Polski na tydzień. Ciągle nie wiem jak sie dostanę na lotnisko więc mój poziom stresu aktualnie wyskakuje przez okno.
I teraz największy update (muzyka z bębnów): Dostałam się (to nie jest na 100%, muszę spełnić sporo wymagań itd. ale po prostu na razie czeka na mnie miejsce jeżeli je spełnię) na wymianę studencką do Guelph w Ontario, Kanada! Teraz muszę tylko zaoszczędzić kupę kasy!
I kolejny wielki update: Mam pracę, znowu pracuję w Primarku, na razie tylko weekendy na kasach, więc z deka nudno, no ale ważne że jest ;D