Hejka,
Wiem, wiem, nie pisze, nie odpowiadam, zniknelam z blogowego zycia. Jest powod bardzo prosty - nie posiadam wlasnego laptopa (musze zakupic), a z telefonu to raczej mi sie nie chce. Dzisiaj pozyczylam laptopa od Roberta i nie posiadam polskich znakow, a nic mu przestawiac nie bede :D Ale moze po kolei wam poopowiadam jak mi sie zycie wiedzie na obczyznie..
1. Praca
Pracuje w Subwayu, ale skladam rezygnacje i mniej wiecej od poczatku wrzesnia bede pracowac gdzies indziej, gdzie? Jeszcze nie wiem :D Szukam, rozgladam sie, raczej patrze na ambitniejsze pozycje tj. recepcja, praca w sklepach odziezowych, w jakichs zakladach bukmacherskich - czyli po prostu praca spokojniejsza, wiecej kontaktu z ludzmi i podszkalania jezyka, mniej sprzatania kibli i biegania z majonezem na koszuli. Poza tym nie podoba mi sie podejscie mojego szefa, spoznianie sie z wyplatami itd. No i oczywiscie mam teraz kiepski transport do mojego subwaya, zajmuje mi on godzine, ze wzgledu na odleglosc. W ten wlasnie plynny sposob przechodzimy do punktu numer 2 :D
2. Mieszkanie
Mieszkam w pokoju o ktorym mowilam w poprzednich postach, jest to pokoj nr 2 (zarowno w poscie jak i w budynku :D), jedynka, spora, szafa, lodowka, stol, szafki nocne i to tyle :D Zycie jest takie... Po studencku, ukradli mi garnki, ugotowali cos w nich i zwrocili i takie inne przygody. W moim zyciu duzo jest siedzenia na schodach i przed domem i gadanie ze wspolokatorami. Ogolem za mieszkanie place 350 miesiecznie, z rachunkami i internetem (ktory chodzi kiedy chce, ale grunt ze jest). Dziele dom z kilkudziesiecioma innymi osobami (30? 35? kto wie) i bardzo latwo nawiazuje sie tutaj znajomosci...
3. Zycie towarzyskie
Ogolem moje zycie to glownie praca praca praca, 6 dni w tygodniu, koncze roznie, o 16 albo 17, potem godzina i w domu. Ale mam wielu znajomych ktorzy no, jakby nie bylo mieszkaja metry ode mnie. Wiec w zeszla sobote (tydzien albo 2 temu, nie umiem sie doliczyc, strasznie dziwnie mi tu czas leci :D) bylam na imprezie z Portugalka i Cyganem, poznalam nawet paru polakow (a ze potem jeden zasnal na kanapie w klubie i spadl pod stol... To juz swiadczy tylko o tym dlaczego sa o nas takie stereotypy :D). Ogolem to prowadze takie dosyc szalone zycie, mam nawet cos w rodzaju... Chlopaka (nie jestesmy w zwiazku, ale no, nie wiem jak to nazwac, wiec przyjmijmy na razie ze jest moim przyjacielem haha). Chociaz nie powiem, mieszkanie od poczatku znajomosci w tym samym budynku prowadzi do skomplikowanych sytuacji w stylu: szykuje sie na spotkanie, stroje ale na razie jeszcze wlosy nie doczekaly swojej kolejki na uwage [czyt. wygladam jakby mnie piorun trzasnal], ale juz na wpol odpierdzielona [czyt. wymalowana] zmierzam do toalety z tubka pasty w rece i spotykam go na drodze do niej, no, takze tego :D
Ok, na dzisiaj starczy. Bez zadnych anegdotek o zyciu w Anglii, o ciekawych zdarzeniach itp., bo o tym w nastepnych postach. Ten tylko dla ogarniecia sytuacji zebym potem juz mogla pisac normalnie. A w weekend jade sie obkupic w paletke Sleeka, szampon Naked i pewnie jeszcze duzo innych rzeczy wymysle na co przetracic polowe wyplaty :D
Czyli Twój poprzedni związek nie przeżył próby odległości? Szkoda :(
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że Ci się ułożyło z kimś innym ;)
Pozdrawiam :)
Moj poprzedni zwiazek nie przetrwał pomysłu otwartego związku :P. Poza tym ja i R. Niczego nie układamy ;D to nie jest kandydat na miłość zycia haha
UsuńJa to się ciągle głowię czy jechać za granicę (najchętniej do Irlandii) czy zostać .. :D
OdpowiedzUsuń