Witam,
Na wstępie muszę zaznaczyć że z niewiadomych powodów nie działa mi część klawiatury co powoduje brak literki p którą wklejam, brak pytajnika, dwukropka, myślnika i prawego nawiasu, więc sorka za wszelkie niedociągnięcia w tekście.
Rozpocznę od podsumowania mojego au pairowskiego żywota, tak dla zamknięcia rozdziału. przeczytałam dzisiaj mojego bloga od mojego znalezienia rodziny, żeby sobie popatrzeć jak to się rozwijało.
Trafiłam do rodzinki nr 19, myślałam że wymagają małego sprzątania, myliłam się. Matka francuska, ojciec brytyjczyk, dzieci 7, 5, 3. pojechałam do nich 18 maja. Miałam o nich super pierwsze wrażenia, potem matka okazała się dużo mniej miła. E. wydawał się miły, co jest błędnym mega założeniem, a L. nie jest otwarty tylko chamski i bez żadnych granic. Szybko wszystko zaczęło się psuć, powiadomiłam ich o moim odejściu 1 lipca, pomogłam w szukaniu au pair i sama od nich wyjechałam 5 lipca. Tak oto zakończył się mój pobyt u nich i przeniosłam się do High Wycombe gdzie jestem obecnie. Niczego nie żałuje, dzięki tym ciężkim 3 tygodniom miałam kasę żeby kupować bilety na autobusy, szukanie pracy. Dowiedziałam sie także że mówię bardzo ładnie po angielsku.
Ok, a teraz co do szukania pracy. Jestem osobą nie posiadającą żadnych referencji, z niewielkim doświadczeniem, świeżo po liceum. Szukałam pracy mało wybitnej, prostej. Moja ciocia załatwiła mi we wtorek, czyli 3 dni temu, próbny dzień w restauracji, gdzie pracuje jej znajoma. Było całkiem fajnie ale nie zdecydowałam się z 2 głównych powodów
1. Restauracja była włoska, ale tylko 2 osoby tam były włochami, reszta to polacy, na mojej zmianie była polka kelnerka, polka menager i 2 polaków na kuchni. Więc angielskiego nie używałam prawie wcale.
2. Zmiany jakie tam są, restauracja otwiera się o 12, trzeba być wcześniej, sprzątać itp. i zamykana jest o północy. A zmiany są w stylu że przychodzisz na 11 do 3, masz wolne i potem od 7 do 11 w nocy. Czyli cały dzień i wieczór rozwalony, a tym 4 godziny kompletnie nie płatne, do domu się nie opłaca wrócić. Nie podobało mi się to.
I tym sposobem w środę rozpoczęłam samodzielne, intensywne poszukiwania pracy. Rozniosłam CV po pobliskiej galerii zgłosiłam się do wielu ogłoszeń na gumtree i do różnych miejsc w necie typu McDonald itp. No i dzisiaj po interviewie dostałam pracę na próbny, płatny tydzień w Subwayu, w niedalekim miasteczku. Oczywiście nie jest to praca moich marzeń, ale jest to Subway w spokojnej okolicy, bez tłoku, nieduży, nie ma zapieprzu, otwarty jest w godzinach 7.00 do 21.00 czyli no, mogło być lepiej ale przynajmniej nie ma nocek. Menager zarąbisty, gadałam z nim godzinę o podróżach itp itd., oby reszta obsady też była taka fajna. Do tego zgodził się że przez jeden tydzień w lipcu będę niedostępna, mam wtedy małą operacje na nos, bo mam "ogromne małżowiny nosowe", miło, czyż nie
A więc w poniedziałek zaczynam, we wtorek jadę na spotkanie w sprawie NINu i jakoś leci! Oby tylko zarobić i wreszcie mieć własny kąt gdzieś
Szkoda, że tak się to potoczyło ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :) Mam nadzieję, że teraz już się wszystko będzie układać! Trzymam kciuki za pracę x
OdpowiedzUsuńCiekawa byłam właśnie jak Ci idzie szukanie pracy i od kilku dni codziennie wchodziłam na Twój blog żeby zobaczyć czy dodałaś nowy post :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak wyszło. Początki w pracy nie są łatwe, szczególnie jak się nie ma doświadczenia, ale zawsze możesz szukać ciągle czegoś nowego ;)
I tak sobie świetnie radzisz z tego co widzę!
OdpowiedzUsuńPrzecież Ty nie lubisz Subway :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga jak będziesz miała ochotę :)
au-pair-londyn.blogspot.co.uk/