czwartek, 18 grudnia 2014

Jak to jest w UK z imigrantami?

Witam,
Dzisiaj wracamy do moich rozmyśleń na temat UK. Wiem, że wiele osób obawia się przyjazdu tutaj ze względu na muzułmanów, hindusów lub murzynów. W Slough, gdzie aktualnie mieszkam, jest więcej imigrantów niż anglików. Ogółem anglików to ja mało co widzę, jak ktoś jest biały to zapewne polak, ciemniejsi to muzułmanie i hindusi, afrykańczyków aż tak wielu nie ma w moich regionach, chociaż oczywiście jest ich znacznie więcej niż w Polsce. Na przeciwko przystanku z którego łapię autobus do centrum stoi meczet. Ale nikt tu nie biega z maczetami i nie podpala mi się pod oknem :D
Taka mała wskazówka: Osoby z Indii, Pakistanu, Bangladeszu itd. Nazywa się tutaj azjatami (Asians), co dla mnie było lekkim zdziwieniem bo w Polsce (przynajmniej w moich regionach) słowo "azjata" jest niemal zarezerwowane dla skośnookich przedstawicieli dalekiego wschodu (Japonia, Chiny, Korea itd.).
Po przyjeździe tutaj możliwe, że nauczycie się wszystkich dat dużych świąt hinduskich/muzułmańskich bo obchodzą je bardzo hucznie. Nie tak dawno temu mieli jakieś święto światła czy czegoś tam i przez 5 dni nawalali fajerwerkami :D
Ogółem to też nie działa tak, że wszystkie muzułmanki noszą hidżab. Najpopularniejszy model to ten z odsłoniętą twarzą, ale zakrytymi włosami. Bardzooo rzadko widzę kogoś zasłoniętego aż po oczy. Często noszą samą hustę zasłaniającą włosy i ramiona + normalne ubrania (legginsy i takie tam). Wiele dziewcząt wybiera nie noszenie go wcale.
Na tzw "ciapatych" (bez urazy oczywiście) zauważyłam że trzeba uważać z jednego względu: Straszni z nich flirciarze. Zaczepiają mnie non stop, wczoraj miałam pewne nieprzyjemności z kolesiem który pracuje w pobliskiej podróbce kfc. Mijałam tę "restaurację" wracajac do domu z zakupów... A on wyszedł i szedł za mną, twierdzac ze idzie do mnie do domu (?!). Ogółem widział to R. i sobie uroił że mam jakieś zażyłe więzi z tym kolesiem. A ja nawet nie wiem jak on ma na imię. No mniejsza... Ogółem flirtują, zaczepiają, zagadują, starają się wydębić numer... Szef R. jest z Armenii, jest muzułmaninem. Zobaczył mnie raz z R., wiec wydedukował że jestem dziewczyna R. Po czym wszedł do kuchni w naszym domu (Szef tutaj nie mieszka, chciał coś od niego), zobaczył że R. tutaj nie ma po czym poprosił mnie o numer. Aha. Pare tygodni potem stał pod domem i zapytany przez kogoś co tam robi powiedział że czeka żeby "zobaczyć dziewczynę R". Aha x2.
Co do czarnoskórych przedstawicieli planety - są dosyć hałaśliwym narodem. Mówią głośniej niż większość populacji, ale nie spotkałam się z agresywnym zachowaniem. Ogółem bardzo często mają ogromny dystans do siebie i bardzo mi się to podoba. Tak swoją drogą, Polki mają tutaj niechlubną dosyć opinię kobiet które lecą na murzynów i starają się ich uwieść. I zauważam że dosyć popularne są pary mieszane Polka+Czarnoskóry mężczyzna. Dużo bardziej niż odwrotne relacje lub polka+hindus (takich to prawie nie widzę). Nikogo absolutnie nie oceniam i jeżeli kobiecie podoba się jakiś mężczyzna to jakie znaczenie ma kolor skóry :D
R. Jest bielszy ode mnie, ale wcale bym nie byla uprzedzona gdyby miał ciemniejszy kolor skóry. Ale z drugiej strony to by oznaczało, że nie miałby tej swojej blond czupryny a to już jest deal breaker.

A tak w ramach podsumowania: Polacy często mają tutaj bardzo niechlubną opinię. Jeżeli widzę jakiegoś białego żula/bezdomnego/żebraka to na jakieś 85% jest to Polak. Bardzo często polacy nie mówią po angielsku. Gdy ostatnio byłam w sklepie prowadzonych przez pakistańczyków i zapytali mnie jakiej narodowości jestem, byli bardzo zaskoczeni z mojej odpowiedzi. Uzasadnili to stwierdzeniem, że mówię za dobrym angielskim jak na Polkę. A wcale biegła nie jestem. Wiec nie ma co oceniać i bać sie innych imigrantów... Bo większość ocenia nas. I bez wątpienia niestety sami sobie wystawiliśmy taką opinię.



1 komentarz:

  1. To samo co ty słyszałam na swój temat w Polsce (m.in. w akademiku w Radomiu ;) ), obcokrajowcy twierdzą, że za dobrze mówię po angielsku jak na Polkę. Jak mieszkałam z Turkami to myśleli, że też pochodzę z ich kraju i lubili ze mną gadać, bo reszta Polaków udawała, że ich nie słyszy, albo nie znała angielskiego...
    W ogóle to pozdrawiam, sama się wybieram do Anglii z chłopakiem za jakieś pól roku i lubię czasem zajrzeć na Twojego bloga poczytać trochę jak to życie w UK wygląda z drugiej strony ;) .

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie komentarze mile widziane :)