niedziela, 7 kwietnia 2019

Wielkie zmiany! 2 Przeprowadzki, praca, 4 podroze... i najwieksza zmiana w moim zyciu?

Witam :)

Pomyślałam że może warto coś tutaj dodać, szczególnie że zapewne kilka osób jeszcze ma mojego bloka w śledzonych :) No to tak chronologicznie, ze zdjęciami oczywiście:


Czerwiec 2018
W końcu, po wielu rozesłanych CV, niezdanych testach i nieudanych rozmowach kwalifikacyjnych... Dostałam ofertę pracy! W TUI, jako Trading Assistant. Byłam wniebowzięta Głowne zadanie - patrzenie na reporty i zmiana cen wakacji do moich regionów.
W czerwcu też wybrałam się sama na Maltę (dowiedziałam się że dostałam pracę tego samego dnia co rozmowa kwalifikacyjna, 2 dni przed wyjazdem na Maltę), było niesmaowicie!  Musiałam się też przeprowadzić z Lincoln do Luton, co zrobiłam pod koniec miesiąca. 2 lipca zaczęłam pracę.












Wrzesień 2018
Poleciałam na Islandię, było to moim marzeniem odkąd miałam tam przesiadkę w drodze do Kanady w 2017. Widoki były przepiękne, ale jednak łatwiej jest podróżować samej po Malcie z jakiegoś powodu. Krótko po tej podróży znowu się przeprowadziłam - z wynajmowanego pokoju z łazienką, do własnej małej kawalerki - mini kuchnia, łazienka, mini salon... i antresola! 


Grudzień 2018.

Udało mi się w pracy utworzyć małe kółko znajomych i w grudniu poleciałam z koleżaną z pracy na Wyspy Kanaryjskie (z Anglii to właściwie jedno z najtańszych miejsc). Były to też moje pierwsze zorganzowane wakacje (jako że leciałyśmy z TUI) i moje pierwsze wakacje all inclusive! :D Bardzo polecam wyspy kanaryjskie (ja byłam w Gran Canaria), bałam się że bedzie tylko hotel i plaża, nic do roboty. Jakże się myliłam. Poza pięknymi widokami i uroczymi miasteczkami, miałam też okazję mieć spacer... na wielbłądzie.






Marzec 2019
Ciężko nawet pomyśleć że to było dopiero kilka tygodni temu kiedy sama zorganizowałam i sama poleciałam do... Wietnamu. To była chyba najlepsza decyzja w moim całym życiu. Nie miałam jakichś wygórowanych oczekiwań, ot pozwiedzać, poznać nową kulturę i się zrelaksować. Ale te 2 tygodnie jednak zmieniły moją perspektywę na życie kompletnie. Nie tylko sam Wietnam, który polecam każdemu  (moja wyprawa to były: 2x loty wewnątrz wietnamu, 1x pociąg, 2x bus, zwiedziłam prawie że całą długość kraju i nigdy się nie zgubiłam/nie czułam bezpiecznie), ale też sama czynność takiego aktywnego podróżowanie, poza własną strefą komfortu. Więc postanowiłam coś zmienić...



Kwiecień 2019 (teraźniejszość):

Żeby to miało sens co chcę ogłosić , muszę wam coś opowiedzieć: Może się wydawać że moje życie jest spełnieniem marzeń. Mam wszystko do czego dążyłam przez 5 lat. Przeprowadziłam się do Anglii w maju 2014 roku, bywało że ciężar wszystkiego mnie przytłaczał. Wieczny brak pieniędzy, brak jakichkolwiek znajomych... rok odmawiania sobie wszystkiego byleby mieć na studia. W 2015 zaczęłam studiować Międzynarodową Turystykę na University of Lincoln. I znowu, przez pierwszy rok studiów nie mogłam znaleźć porządnej pracy, w pewnych momentach myślałam że będę musiała porzucić studia ze względów finansowych. Do tego to było znowu totalnie nowe miejsce i próba znalezienia znajomych. Udało mi się utworzyć mnóstwo wspaniałych przyjaźni, studia to był świetny czas. Poza moją 5-miesięczną wymianą w Kanadzie gdzie udało mi się znaleźć 0 przyjaciół niestety.

Rok oszczędzania, 3 lata studiów... Wszystko żeby znaleźć dobrą pracę, osiedlić się gdzieś, zacząć karierę. Udało mi się znaleźć moją obecną pracę, gdzie płacą mi więcej niż planowałam zarabiać przez następne 3-4 lata, nawet otworzyłam lokatę z myślą że mogłabym kupić dom za jakieś dwa lata i zaczęłam aplikację by adoptować parę królików.

I 2 tygodnie temu zmieniłam zdanie. Nie lubię mojej pracy. Jest nudna, przytłaczająca, nie lubię moich manadżerów i tego że muszę udawać że jestem kimś innym żebym znowu nie dostała nagany że jestem zbyt 'energiczna' albo że nie dostatecznie dbam o to co mówię (ja najpierw mówię potem myślę, no co zrobisz haha). Nie ma opcji, że to tyle, że to ma być teraz moje życie przez następne 5... 10... 30 lat, nawet jeśli stać mnie teraz na kilkukrotne wyprawy za granicę... to nie wystarczy jeżeli przez większość mojego czasu, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu robie coś do czego nie czuje żadnej sympatii. Poza tym od 5 lat mieszkam w Anglii i ciągle nic mnie tu nie wiążę - chłopaka nie znalazłam (mimo wiecznych poszukiwań), Luton jest niezbyt fajnym miastem... nic tu nie mam. Żyje się tylko raz i ja nie chcę zmarnować mojej szansy. No ale przecież się nie przeprowadzę do Wietnamu (tak, patrzyłam na tą opcję ;D).

Tak więc....







Zaaplikowałam dzisiaj na wizę Pracuj & Zwiedzaj (Work & Holiday) do Austalii. Nigdy nie marzyłam o przeprwadzce tam, nigdy nawet o tym nie myślałam. Ten plan zrodził się w mojej głowie dosłownie 2 tygodnie temu. Kryzys wieku ćwierciego? Możliwe. Ale w sumie to... dlaczego by nie?

Nie mam nic do stracenia i całe nowe życie do zyskania.






Mam nadzieję że to był interesujący wpis (jeżeli ktoś jeszcze to czyta). Życz mi powodzenia!


Pozdrawiam serdecznie

4 komentarze:

  1. Powodzenia! ;) Kiedys czytalam Twojego bloga, bo Twoje poczatki w Anglii zbiegly sie troche z moimi wlasnymi poczatkami tutaj. Australia jest rowniez na liscie moich marzen podrozniczych, powodzenia jeszcze raz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto podejmować nowe wyzwania i takie pomysły są na prawdę często jednymi z najlepszych decyzji w życiu. Skoro nic Cię tutaj nie trzyma to jak najbardziej warto spróbować zawalczyć o nowe jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od jakiegfos czasu zastanawiam się nad wyjazdem na studia do anglii i chciałem się was zapytac co sądzicie o tej uczelni https://www.sp.edu.pl/ ? Może ktoś z was miał z nia jakaś styczność i może mi coś więcej na jej temat powiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  4. A przejrzałaś wszystkie polskie uczelnie? Bo może nie będzie trzeba wyjeżdżać. Bardzo ciekawe i na wysokim poziomie kierunki ma sopocka uczelnia https://www.ssw-sopot.pl/Logistyka/ . Przejrzyj sobie jej ofertę

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie komentarze mile widziane :)