sobota, 19 września 2015

Już po freshers week czyli co się dzieje?

Witam,
Dzisiaj sobota, więc zakończył się już mój welcome/freshers week. Byłam na dwóch imprezach (lubię czasem, ale nie jestem typem osoby upijającej się codziennie), uczęszczałam na wszystkie zajęcia, raz omdlałam w Tesco i tyle ;D
Ale tak bardziej opisowo. Dogaduję się dosyć dobrze ze wspóllokatorkami, byłyśmy razem na tych imprezach, czasem coś pogadamy w kuchni itp. Ogółem miła atmosfera, żadnych zgrzytów na razie nie było.
Co do Uni itp. to ogółem jestem zadowolona, gdyby nie mój plan zajęć. Aktualnie aplikuję o jego zmianę, bo... Nie mam ani jednego dnia wolnego. 5 dni w tygodniu mam zajęcia. Muszę także pracować, co najmniej 15 godzin tygodniowo aby wreszcie dostać ten status migrant worker. Czyli nie miałabym ani jednego dnia wolnego w tygodniu. Na szczęście jest duża szansa zmiany planu, bo w poniedziałek mam tylko ćwiczenia (o 9 rano za to), więc mogą je gdzieś przełożyć. Za to mój czwartkowy plan zajęć -.- Ratunku. Zaczynam o 9 rano, mam 2 godziny, potem długo długooo nic, kolejne zajęcia i kończę o 18. No super. Ogólem popularny motyw w moim planie to przynajmniej 2 godzinne przerwy pomiędzy zajęciami. Zaaplikowałam już o zmianę, więc mam nadzieje, że mi przełożą te ćwiczenia.
Mój Uni oferuje także wybór czy chcę studiować język obcy czy financial communication (I semestr) i Introduction to Advertising (II). Wybrałam język, jako, że dzięki temu mogę studiować za granicą w II semetrze II roku. Prawdopodobnie wyląduję we Francji, chociaż baardzo bym chciała do Kanady, ale nie wiem jak to do końca załatwić finansowo :D
Szukanie pracy... Idzie mi topornie. Byłam wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej w M&S i pracę dostałabym... Ale musialabym pracować w piątek. A akurat mam w środku dnia wykład. Więc szukam dalej, nie poddaję się :D
W poniedziałek zaczynam wykłady, a w następnym tygodniu dojdą także ćwiczenia.
Nie muszę kupować żadnych podręczników, więc jest okay.
Moje konto w Santanderze zostało otwarte, ale karta przyszła na stary adres, więc R. ją do mnie wysłał i muszę ją odebrać z poczty.
A tak wygląda High street w Lincoln, czyż nie jest to śliczne miasteczko?


4 komentarze:

  1. Miasteczko prezentuje się całkiem fajnie ;) Może opublikujesz nieco więcej zdjęć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuje się akademicką atmosferę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że uniwersytet chce dostosować się do Ciebie. U mnie byłby z tym ogromny problem. Nie poddawaj się z szukaniem pracy. Mi to zajęło 4 miesiące i nawet nie potrafię zliczyć ile CV wysłałam :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie komentarze mile widziane :)